środa, 30 marca 2011

powrót z delegacji

No niestety nie było mnie, trzeba pracować i ułożyć to razem z bieganiem , akurat moja praca to po części wycieńczające fizycznie zajęcie i gdybym miał iść przed wyjazdem do pracy biegać lub po to krew z nosa w moim przypadku nieunikniona, musiałem wyjechać ale oczywiście chęć biegania cały czas we mnie jest.  Muszę dzis odpocząć a jutro  pójdę na trening tyle że będę ograniczony przestrzennie, bedę miał tylko plac około hektara do dyspozycji, więc będę głównie spalał kalorie.

wtorek, 22 marca 2011

wtorek, źle się czuję od rana ale idę na trening!!

Zrobiłem rozgrzewkę w domu spalając 150 kcal, które muszę dodać do treningu, pompki, rozciąganie , przysiady. Znalazłem fajny programik na androida, mam telefon HTC HERO i to najlepszy telefon jaki miałem, program nazywa się "RUNTASTIC" działa na iphone i blackbery podobno. Program monitoruje przez gps trasę i prędkość, zrzuca na serwer po czym możemy analizować jak biegliśmy, na jakim kilometrze mieliśmy problemy i ogólnie dla mnie na razie super. poniżej zamieszczę link.
 wracając do biegu, tetno wysokie 165 na początku i ogólnie bardzo źle mi się biegło, nawet wiem dlaczego, mianowicie w niedzielę miałem małą imprezkę i wypiłem około 300 gr wódki, wczoraj (poniedziałek) byłem ztruty a dziś wszystko wyszło na treningu. Bolały mnie mięśnie, czułem tak jakby jeszcze z ostatniego treningu nogi mi nie odpoczęły. Wiem że to moja waga na razie mi daje  ucisk na stawy i biegnę jak bizon ociężale hehe, no ale myślę że będę skoczny jak antylopa hehe. Spalone 1100 kcal z rozgrzewką razem(bieg 950)
dystans ten sam co poprzednio 7 km czas 48 minut 21 sek , tętno 159 -173
Distance Duration Speed Pace Altitude Elevation_gain Altitude Elevation_loss
1.00 km 0h 6m 46s 8.85 km/h 6m 47s/km 4 m 2 m
2.00 km 0h 13m 14s 9.28 km/h 6m 28s/km 3 m 1 m
3.00 km 0h 19m 36s 9.40 km/h 6m 23s/km 3 m 6 m
4.00 km 0h 26m 22s 8.89 km/h 6m 44s/km 2 m 1 m
5.00 km 0h 33m 28s 8.45 km/h 7m 5s/km 5 m 9 m
6.00 km 0h 40m 33s 8.45 km/h 7m 5s/km 9 m 15 m
6.95 km 0h 48m 3s 7.63 km/h 7m 52s/km 11 m 4 m

a tu link do mojego profilu i trasy w nim  http://runtastic.com/en/users/marek-marsa/sport-sessions/1669660-running-jogging-2011-03-22

niedziela, 20 marca 2011

no wreszcie niedziela!

no nie mogłem się doczekać tej dzisiejszej aury, pięknie na dworzu , ciepło i co najważniejsze nie wieje. postanawiam, że pobiegnę około 13-ej przed obiadem zmieniłem trasę w związku ze stopnieniem śniegu na takie polne dróżki z dala od asfaltu i ludzi, którzy patrzą na mnie jak na wariata a niektórzy znajomi zatrzymują się i pytają czy mnie nie porąbało albo czy mi się nudzi to mogą mi robotę dać  hehehe. Śmieję się z tego bo za pół roku będę szczupły a te grube ludzie będą chcieli jeszcze ze mną pobiegać. Dziś widziałem swoją koleżankę, która uchodziła za piękność w czasach liceum a dziś nie wierzyłem że z niej taki spuchnięty potwór się zrobił, myślałem że to nie może być ona ale niestety. Jeżeli jej ktoś nie pomoże to umrze przed 50-tką. Pobiegłem trasą 7 kilometrów dziś no tak wyszło ale w sumie to z 500 metrowym marszem przed metą to 51 minut , no i spadło mi tętno z czego się cieszę, dziś biegłem z tętnem 150-160 max pod koniec przyspieszyłem tempo na 170 i biegłem tak około 700 metrów, jutro również się postaram pobiegać bo mam wolne niby hehe.  rezultat na dziś to 51 minut , 7 km, 930 kcal spalonych

piątek, 18 marca 2011

zimno zimno, zima mnie dobija!

Wczoraj wróciłem z pracy przebrałem się i idę zawzięcie na trening,  godzina 19-sta z myślą przebiegnięcia chociaż 5 km,  tak mocno wiało że po przebiegnięciu kilometra miałem ochotę zawrócić, czułem się jak obrzucany lodem, tak zmarzłem że po 2 kilometrze nie miałem najmniejszej ochoty  i cały plan poszedł w eter, zawróciłem i biegłem aby jak najszybciej dotrzeć do domu. Tyle w tym tygodniu z biegania, życie czasem nie da urzeczywistnić planu ale nadrobię obiecuję. Dziś znowu śnieg pada i deszcz, szok normalnie co się dzieje że zima nie odpuszcza.

wtorek, 15 marca 2011

ach ta praca

Już 4 dni bez biegania, dodatkowa praca poza etatem pogrąża czas ewidentnie. Przyjeżdzam do domu zmachany po 21-ej i rano znowu do pracy. Myślę ,że jutro wreszcie znajdę czas i siłę chociaż na 5 km bo już za długo bez treningu, tłuszcz znowu przejmie rolę i nici z planu.Pozdrawiam wszystkich

niedziela, 13 marca 2011

2 bieganie- cel 11 km

11 marca, tego dnia chciałem rozruszać nogi jeszcze bardziej i wpadłem na pomysł że pobiegnę do kolegi 11 km a w drugą stronę kumpel mnie odwiezie samochodem. Wyczyn dla mnie bardzo duży, trochę głupi nawet, ale chciałem sprawdzić na co mnie jeszcze stać, jak organizm po rzuceniu palenia od 12-09-2010 roku się zregenerował i tak ogólnie dla samego ja. Godzina 15:50 , trochę rozgrzewki w domu, przysiady, rozciąganie, kark, biodra itp, 5 minut takiego podskakiwania. No i biegniemy, początek jak zwykle ciężki, zanim rozruszają się kończyny i przyzwyczai oddech. Po kilometrze czuję, że już się mi lepiej biegnie niż ostatnio, wydaje mi się, że to efekt rozgrzewki która skróciła mi dystans do rozgrzania innych mięśni i porozciągania się w terenie. Stoper zatrzymany i 7 minut skłonów, jumping, 10 pompek itp. Biegniemy dalej, jak sobie wyobrażę ile jeszcze drogi przede mną to aż mi się odechciewa, układam plan w głowie taki, do 6 km biegnę normalnie a po tym już muszę rozłożyć siły na resztę kilometrów, moja waga rzuci mi wtedy mały ból na stawy wiem to z poprzedniego biegu i muszę się jakoś motywować na dalszą bitwę ze słabym ja. Wymyśliłem, że będę medytował podczas biegu licząc wdechy do 100 i powrót do 1, albo liczył będę kroki, cokolwiek aby zapomnieć o zmęczeniu i biec do celu. Mijam półmetek i wbiegam na bardziej ruchliwą drogę, próbuję przyspieszyć aby ten kilometrowy odcinek szybko ominąć, jednak zabudowania zmniejszyły dostęp powiewu wiatru i poczułem nagły wzrost tętna do 171 , zmęczenie i pot na twarzy, biegłem w czapce i na otwartym terenie było akurat a tu ? temperatura 8 stopni, pomyślałem sobie co to będzie w lato, gdybym zaczął biegać w upały pewnie skończyłbym po 3 kilometrach z zadyszką i obtartymi nogami w pachwinach. dalej wbiegam w mniej ruchliwą drogę, medytowanie pomaga mi do 9 kilometra po czym się zatrzymuję i robię kilka skłonów i wymachów nóg, tętno wzrosło przy takim samym tempie około 7-7-5 minuty na kilometr. Czuję że już niedługo meta hehe, i przyspieszam 1240 kcal/h tak mi pokazuje pulsometr przy 171 tętnie. Myślę głupi jestem ale biegnę, pobiegłem tak około kilometra i znów ruchliwa droga wojewódzka, chwila uwagi i przeskakuję na drugą stronę jeszcze tylko 200 metrów i wbiegnę w ostatnią drogę , zwalniam do 160 uderzeń serca na minutę i biegnę, odczuwam ból palca u nogi i w okolicy kolana lewej nogi , uczucie jakbym miał jakiegoś guza ale go nie ma, po za tym zmęczenie ale nie na skraju wyczerpania, takie normalne wstawienie sobie w kość. Wbiegam w 11 kilometr, jeszcze tylko 500 metrów i koniec, następne 500 metrów będę szedł aby się ostudzić i wyrównać tętno. Cel osiągniety, spalone 1590 kalorii, czas 1h 23 minuty,

zaczynamy !!!

Za oknem robi się coraz cieplej, marcowe słońce dodaje werwy i nie sposób siedzieć w domu, czekałem parę tygodni na taką pogodę więc wybiegłem jeeeeee!!!!


9 marca, godzina 16-30, nie wiedziałem ile pobiegnę, wcześniej byłem na 1 treningu 5 km około 2 tygodnie temu, zakwasy juz mineły i nie wiedziałem co teraz będzie. Wybiegłem z  domu bez rozgrzewki, tempo 7 minut/km, tętno 160-165, bardzo wysokie moim zdaniem ale dojdę i do tego. Ciężko mi się biegło, po 2 km zatrzymuję się i rozciągam mięśnie, rozgrzewam inne partie, kark , biodra, wymachy nóg, to zajłęło mi 7 minut. Ruszam dalej, od razu czuję różnicę w biegnięciu, lepiej mi  po tej  rozgrzewce i tak od niechcenia wbiegłem w drogę która dawała mi okrężną trasę do domu około 9 km. Obawiałem się ,że to za wcześnie na tę trasę bo nogi popalę i tydzień z głowy będzie z bieganiem no ale decyduję że jak poczuję ból w mięśniach to będę szedł . Po 40 minutach przy takim samym tempie odczułem spadek tętna z 165 do 159, serce się już przyzwyczaja do wysiłku. Widząc spadek tętna przyspieszyłem, biegłem około kilometra szybszym tempem, tętno wzrosło i spowolniłem bieg do normalnego tempa. Minęło 55 minut i dotarłem do ostatniego kilometra, tętno zwiększyło się i poczułem już zmęczenie i delikatny ból w stopach i stawie kolanowym. 800 metrów ostatnie idę szybszym krokiem przy tętnie 130-138 , po to żeby ochłonąć i rozciągnąć jeszcze przed wejściem do domu.
Rezultat: spalonych 1266 kalorii, trening 1h 08 minut, samopoczucie dobre, na drugi dzień troszeczkę obolałe nogi