niedziela, 13 marca 2011

zaczynamy !!!

Za oknem robi się coraz cieplej, marcowe słońce dodaje werwy i nie sposób siedzieć w domu, czekałem parę tygodni na taką pogodę więc wybiegłem jeeeeee!!!!


9 marca, godzina 16-30, nie wiedziałem ile pobiegnę, wcześniej byłem na 1 treningu 5 km około 2 tygodnie temu, zakwasy juz mineły i nie wiedziałem co teraz będzie. Wybiegłem z  domu bez rozgrzewki, tempo 7 minut/km, tętno 160-165, bardzo wysokie moim zdaniem ale dojdę i do tego. Ciężko mi się biegło, po 2 km zatrzymuję się i rozciągam mięśnie, rozgrzewam inne partie, kark , biodra, wymachy nóg, to zajłęło mi 7 minut. Ruszam dalej, od razu czuję różnicę w biegnięciu, lepiej mi  po tej  rozgrzewce i tak od niechcenia wbiegłem w drogę która dawała mi okrężną trasę do domu około 9 km. Obawiałem się ,że to za wcześnie na tę trasę bo nogi popalę i tydzień z głowy będzie z bieganiem no ale decyduję że jak poczuję ból w mięśniach to będę szedł . Po 40 minutach przy takim samym tempie odczułem spadek tętna z 165 do 159, serce się już przyzwyczaja do wysiłku. Widząc spadek tętna przyspieszyłem, biegłem około kilometra szybszym tempem, tętno wzrosło i spowolniłem bieg do normalnego tempa. Minęło 55 minut i dotarłem do ostatniego kilometra, tętno zwiększyło się i poczułem już zmęczenie i delikatny ból w stopach i stawie kolanowym. 800 metrów ostatnie idę szybszym krokiem przy tętnie 130-138 , po to żeby ochłonąć i rozciągnąć jeszcze przed wejściem do domu.
Rezultat: spalonych 1266 kalorii, trening 1h 08 minut, samopoczucie dobre, na drugi dzień troszeczkę obolałe nogi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz