niedziela, 20 marca 2011
no wreszcie niedziela!
no nie mogłem się doczekać tej dzisiejszej aury, pięknie na dworzu , ciepło i co najważniejsze nie wieje. postanawiam, że pobiegnę około 13-ej przed obiadem zmieniłem trasę w związku ze stopnieniem śniegu na takie polne dróżki z dala od asfaltu i ludzi, którzy patrzą na mnie jak na wariata a niektórzy znajomi zatrzymują się i pytają czy mnie nie porąbało albo czy mi się nudzi to mogą mi robotę dać hehehe. Śmieję się z tego bo za pół roku będę szczupły a te grube ludzie będą chcieli jeszcze ze mną pobiegać. Dziś widziałem swoją koleżankę, która uchodziła za piękność w czasach liceum a dziś nie wierzyłem że z niej taki spuchnięty potwór się zrobił, myślałem że to nie może być ona ale niestety. Jeżeli jej ktoś nie pomoże to umrze przed 50-tką. Pobiegłem trasą 7 kilometrów dziś no tak wyszło ale w sumie to z 500 metrowym marszem przed metą to 51 minut , no i spadło mi tętno z czego się cieszę, dziś biegłem z tętnem 150-160 max pod koniec przyspieszyłem tempo na 170 i biegłem tak około 700 metrów, jutro również się postaram pobiegać bo mam wolne niby hehe. rezultat na dziś to 51 minut , 7 km, 930 kcal spalonych
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz